Dlaczego w szkole było tak… fajnie?

Nie wszyscy pamiętamy budowę pantofelka albo wymienimy warstwy ziemskiej atmosfery. Ale przecież to nie wiedza jest tym, do czego najchętniej sięgamy wspominając szkolne czasy.

Dlaczego w szkole było tak fajnie.
Ze swoją szkolną paczką zwykle dzielimy radości, smutki, stresy i doświadczenia.

Skąd bierze się sentyment do szkoły?

Szkoła to miejsce, które pamięta się przez całe życie. Nie tylko dlatego, że spędzamy w niej kilkanaście lat ślęcząc nad książkami. To właśnie w szkolnych murach doświadczamy wielu rzeczy, o których dziś myślimy z sentymentem. Oto ich nasza subiektywna lista.

  • Burza uczuć: Pierwsze miłości, sukcesy, porażki, rozczarowania… Będąc szczawikami i podfruwajkami wszystko przeżywaliśmy bardzo intensywnie. Wiele spraw, z dzisiejszej perspektywy błahych, urastało wówczas do rangi osobistych dramatów. Z pewnością dlatego pamiętamy ten czas jako bardzo burzliwy, może lekko naiwny, ale i bogaty emocjonalnie. To także czas kształtowania naszych poglądów.
  • Kumple ze szkolnej ławy: Z perspektywy czasu to w szkolne przyjaźnie angażowaliśmy się najbardziej. Dla przyjaciół z tego okresu zawsze znalazł się czas. Ba! Dzień bez nich był praktycznie stracony. Na szkolnych towarzyszy zawsze można było liczyć – nieważne czy chodziło o dzielenie się notatkami, drugim śniadaniem czy podręcznikiem do historii. Do sztubackich wyczynów też nie trzeba ich było długo namawiać. A w kryciu przed nauczycielami i rodzicami okazywali się niezastąpieni.
  • 3, 2, 1…bunt! Wiek szkolny i wiek pierwszego buntu nieuchronnie się zazębiają. I to w każdym pokoleniu. Wielu z nas z rozrzewnieniem albo i wstydem pamięta ówczesne wyskoki. Kto nie miał na koncie łamania rodzicielskich i nauczycielskich zakazów, eksperymentów z wyglądem, manifestowania swoich poglądów czy wagarów w parku? Sprawdzenie i testowanie granic swoich i otoczenia stanowiło cenną lekcję, nic więc dziwnego, że wspominamy to z sentymentem.
  • Uczniowska solidarność: Nic tak nie łączy jak wspólny wróg. A w szkole o nich nie tak trudno: surowi nauczyciele i ich stresujące klasówki, wredni koledzy albo skok przez skrzynię. Wspólnie z swoją paczką dzieliliśmy te niewygody. Razem było zdecydowanie raźniej, a to poczucie wspólnoty pamięta się do dziś.
  • Co by było gdyby… Części z nas to właśnie w szkolnych czasach udało się zaczepić pasje, które pchnęły nas do takiego, a nie innego wyboru życiowej drogi. A czasem to też okres, w którym porzuciliśmy bezpowrotnie swoje ówczesne zainteresowania.
  • Pierwsze publiczne wystąpienia: Nieważne, czy odpowiedź przy tablicy czy recytowanie wiersza na akademii – wystąpienia na forum klasy i szkoły bywały zwykle dość stresującym przeżyciem. Z pewnością każdy z nas ma w pamięci jakiś występ. To przyspieszone bicie serca i ten lęk przed chrypką… 
  • Jedziemy na wycieczkę: O tak! Szkolne wypady nieodłącznie wiążą się z tym etapem edukacji.  A ich najprzyjemniejszym elementem nie było wcale zwiedzanie zabytków albo kupowanie tanich pamiątek. Czas spędzony w autokarze była absolutnie najważniejszy!

A Wy, co najchętniej wspominacie ze szkoły? Do jakich elementów Waszego nastoletniego życia wracacie z największym sentymentem?

Komentarze

Mania:
30/06/2016, 10:01:52

Dlaczego :)? Bo nikt nie ganiał, był zawsze czas i możliwość spotkań ze znajomymi. Mi najbardziej brakuje właśnie tych spotkań! Wszyscy teraz się rozjechali i ciężko o spotkania ;(

Aneta:
30/06/2016, 14:43:50

Zgadzam się z Manią. Tych beztroskich spotkań bardzo żal...

Dodaj komentarz

(wymagane)

(wymagany, nie będzie widoczny w komentarzu)

*