Chwilowe zaniki pamięci mogą spotkać każdego z nas. Często wynikają po prostu z chęci zrobienia zbyt wielu rzeczy naraz. Są jednak sposoby na to, by sobie z nimi poradzić. Sprawdź metody na pokonanie chwilowych zaników pamięci.
Problemem pana Hilarego, bohatera wiersza Juliana Tuwima, była słaba pamięć. Dlatego miał trudności ze znalezieniem okularów. Podobne sytuacje przytrafiają się co jakiś czas każdemu z nas. Czy są metody, dzięki którym można sobie poradzić z chwilowymi zanikami pamięci? Są! Oto kilka prostych sposobów, by uniknąć „syndromu pana Hilarego”.
Czy wyłączyłem żelazko?
Ile razy to pytanie dręczyło Cię w drodze do pracy? To typowy przykład na to, że automatyczne czynności nie są przez mózg zapamiętywane. Wobec tego trzeba je pozbawić automatyzmu. Wystarczy, że wyciągając wtyczkę z gniazdka, zatrzymamy się w połowie ruchu i powiemy sobie: „Stop! Zapamiętaj! Wyłączasz żelazko”. I mózg zapamięta. Podobnie możemy robić podczas zamykania drzwi mieszkania, włączania alarmu w samochodzie, a nawet... zapamiętywania, że coś trzeba zrobić. Nie krępujmy się powiedzieć tego sobie na głos!
Muszę sobie ustawić przypomnienie w komórce
I bardzo dobrze! Stosowanie zewnętrznych źródeł pamięci pomaga ogarnąć szybkie tempo życia. Ważne, aby notować, wpisywać do komórki czy organizera to, o czym mamy pamiętać, od razu (żeby nie zapomnieć wpisać!). Telefon da sygnał, a my będziemy mogli po prostu skoncentrować się na zadaniu, zamiast przypominać sobie, co właściwie mieliśmy zrobić. Dobrym przykładem jest lista zakupów: po pierwsze – pisząc ją, koncentrujemy się na tym, co mamy kupić, po drugie – spis sprawunków pozwoli oszczędzić czas w sklepie, i po trzecie – oszczędzić pieniądze (bo kupimy tylko o, co potrzebne).
Co to ja chciałem powiedzieć?
Każdy z nas przeżył sytuację, kiedy nie wiedział, co też miał zamiar powiedzieć. W głowie totalna pustka, wstyd przed rozmówcą. Niepotrzebnie. Czasem wystarczy zapytać o ostatnie zdanie, czasem o ostatni temat rozmowy. Niekiedy trzeba cofnąć się dalej, by ciąg skojarzeń „ponownie zadziałał” i wywołał tę samą reakcję. Podobnie można się wspomagać w sytuacji, kiedy zapomnimy, po co weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Wystarczy wrócić do miejsca, z którego wyruszaliśmy, albo przemyśleć tę drogę, a zwykle pamięć wraca.
Nie pamiętam jej nazwiska, a przecież je znam!
To problem pojawiający się bardzo często. Nie chodzi zresztą tylko o nazwiska czy imiona. Czasami nie możemy przypomnieć sobie nazwy jakiejś rzeczy. Najprostszą techniką wydobycia tej nazwy z pamięci jest zasada pierwszej litery. Myśląc o interesującej nas rzeczy czy osobie, powtarzamy w myślach alfabet. Jeśli nie „wpadniemy” na poszukiwany wyraz, ale np. uświadomimy sobie, że zaczyna się on na literę. „B”, wymawiamy „B”, a jako drugą literę podstawiamy jakąś samogłoskę. Naprawdę działa!
Kiedy więc będziemy poszukiwać przysłowiowych okularów, zastosujmy którąś z tych prostych rad. Może myliśmy twarz i okulary leżą na umywalce? Zwykle leżą ;)
Komentarze
Też często zapominam i będę próbował tych metod. Bardzo interesujące.
Mnie też często zdarza się zapomnieć co,gdzie i kiedy i po co!!!Bardzo to męcząca sprawa!
Naturalnie, wszystkie metody już przetestowałam i niektóre działają lepiej niektóre słabiej w zależności od sytuacji, ale faktem jest, że trzeba wystrzegać się automatyzmów i koncentrować się na świadomym działaniu.
Pozdrawiam Sylwia :-)
Dodaj komentarz