Nauka czytania – dlaczego dzieci nie mogą samodzielnie się tego nauczyć
Dlaczego dzieci, tak chłonne wiedzy o otaczającym je świecie, same nie uczą się czytać? Przecież język jest bardzo ważnym elementem tego świata. Jest również częścią człowieka, ponieważ człowiek nie może mieć myśli bardziej wyrafinowanych niż zasób jego słownictwa. Czyżby natura coś przeoczyła? Ależ skąd.
Dzieci uczą się języka, a ściślej jego formy mówionej samodzielnie. Samodzielnie, to znaczy, że nikt ich nie uczy, ponieważ... uczą je wszyscy. Kiedy maleństwo jest jeszcze w łonie matki, najbliżsi przemawiają do niego czułym głosem, czasem nawet włączają mu odpowiednią muzykę (o niskich tonach, które maleństwo najlepiej percypuje). Jego mózg jest pobudzany do rozwoju. Kiedy dziecko pojawi się na świecie, wszyscy z otoczenia usiłują nawiązać z nim kontakt i mówią do niego, nie zastanawiając się, czy rzeczywiście wszystko od razu rozumie. W dodatku – całkowicie intuicyjnie – wymawiają słowa głośniej i wyraźniej.
Bo kiedy chcemy być dobrze zrozumiani – mówimy do dziecka głośno i wyraźnie, tym głośniej i wyraźniej, im dziecko jest młodsze. Dostosowujemy formę przekazu do możliwości odbiorcy. Dziecko słyszy i rozumie. W efekcie bardzo szybko uczy się rodzinnej mowy, równie łatwo i płynnie uczy się jeszcze kilku innych języków, pod warunkiem, że ktoś do niego w tych językach mówi. Żaden dorosły nie nauczy się języka obcego tak dobrze i w tak krótkim czasie jak dziecko.
Zatem dlaczego w takim razie małe dzieci same nie opanowują takiej umiejętności, jak nauka czytania? Przecież w otaczającym je świecie słowo pisane występuje bardzo często – jest nieodłączną częścią cywilizacji. Nie można więc powiedzieć, że mózg nie jest pobudzany, że brakuje mu bodźców. Czyżby więc ludzie wykazywali większe przystosowanie do rozumienia i uczenia się języka mówionego niż pisanego? Oczywiście, że nie. Problem tkwi zupełnie gdzie indziej. Do nauki języka mówionego przygotowani jesteśmy „z natury”. A mowa w formie pisanej nie występuje w naturze. Dziecko jest równie dobrze przygotowane do odbioru języka drogą wzrokową, jak słuchową, mogłoby w naturalny sposób uczyć się czytać, gdyby dorośli mieli „instynkt” dopasowywania słowa pisanego do możliwości wzroku dziecka – tak żeby mogło widzieć i rozumieć, czyli postrzegać pismo, tak jak słyszy i rozumie mowę.
Każdy dorosły, który nawet czyni pewne próby, kupując dziecku książeczki lub czytając mu na głos, musi przyznać, że mówi do niego znacznie częściej. Obrazuje to różnicę między tym, jaką szansę dajemy dziecku na sprawne mówienie, a jaką na sprawne czytanie. Jedyną i zaskakująco łatwą do zniesienia przeszkodą w samodzielnej nauce czytania przez małe dzieci jest zbyt mały druk. To właśnie dlatego dzieci bardzo często nie interesują się podsuwanymi im książeczkami. Książeczki ze zbyt małymi literami są dla nich przedmiotami nie odróżniającymi się od innych. Dlatego poświęcają im tyle samo uwagi, co innym rzeczom – około dziewięćdziesięciu sekund.
Na całym świecie małe dzieci nie mogą „naturalnie” uczyć się czytać z powodu zbyt małego druku. Jednak ich zachwycające umysły potrafią poradzić sobie i z tym zadaniem.
Dzieci mają ogromną pasję poznawania – już od najwcześniejszych chwil życia wykazują instynkty poznawcze będące początkiem ich inteligencji. Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak wspomóc swoje dziecko w nauce czytania, zapoznaj się z kursem „Rozwiń inteligencję małego dziecka – nauka czytania i liczenia przez zabawę”, na podstawie którego powstał ten artykuł.